Czym jest uzależnienie, dlaczego się uzależniamy, jak wyjść z uzależnienia, jak pomóc osobie uzależnionej? Na te i inne pytania związane z uzależnieniem postaram się odpowiedzieć w tym artykule.Narkotyki nie uzależniają. Jeżeli mam pisać o narkotykach, uzależnieniu, a przede wszystkim o wychodzeniu z uzależnienia, to nie mogę zacząć tego tekstu inaczej.

Jeżeli chcesz zrozumieć problem uzależnienia, jeżeli chcesz poznać odpowiedź na pytanie „dlaczego?”, jeżeli chcesz pomóc bliskiej osobie w jej walce z uzależnieniem- jest to pierwsza informacja, którą musisz przyswoić- narkotyki nie uzależniają. Wbrew polityce profilaktyki, opartej ma błędnych wnioskach wysnutych na podstawie badań przeprowadzonych w latach 40`, straszącej zabójczą kokainą, amfetaminą, heroiną- to nie substancja uzależnia.Żeby to zrozumieć, musimy zrozumieć czym tak naprawdę są narkotyki – są to w większości leki, są to głównie leki, które mają wspólne zastosowanie- łagodzą ból.

Pytanie które musimy sobie zadać, by zrozumieć uzależnienie brzmi: „Jakiego bólu doświadczają osoby uzależnione, sięgające po leki, które nazywamy narkotykami?”Prozac podnosi poziom serotoniny, podobnie jak kokaina, których to ludzie używają do leczenia depresji. Kokaina, nikotyna, metaamfetamina, kofeina – podnoszą poziom dopaminy, uspokajając nadaktywne obszary mózgu- podobnie jak leki przyjmowane na ADHD. Straszne opiaty, które tak demonizujemy- endorfiny- które pomagają znieść ból, działają na system nagrody a przede wszystkim są nieodłącznym elementem miłości. Bez opiatów płynących w naszych żyłach nie ma związków, przywiązania, miłości. Bez miłości życie jest niemożliwe. Podobnie jest z dopaminą- jest odpowiedzialna za system motywacji, bez dopaminy nie ma chęci życia, planów, motywacji do działania. Osoba uzależniona dochodzi do wniosku, że bez tej substancji nie ma poczucia życia, miłości i chęci. Jak zatem chcemy mu ją odebrać? Zamykając w więzieniu?System penitencjarny w naszym kraju karze osoby uzależnione. W rzeczywistości karze osoby chore, osoby cierpiące. Za co? Za to, że były molestowane, opuszczone, zaniedbane, doświadczyły rozwodów, za to, że nie zostały nauczone zdrowych sposobów radzenia sobie ze stresem, za to że są chorzy na depresje, stany lękowe, nadpobudliwość bądź narażeni na jakikolwiek inny, najbardziej nawet subiektywny dyskomfort, którego nie mogą już znieść?

Powróćmy teraz do pierwszego zdania tego tekstu- narkotyki nie uzależniają. Gdyby tak było, mieli byśmy w społeczeństwie plagę babć i dziadków uzależnionych od morfiny np. po rekonstrukcji biodra czy każdej innej operacji wymagającej podania silnych opiatowych leków przeciwbólowych. Zdrowy człowiek, który w wyniku operacji przyjmie znaczące ilości leków – narkotyków, po wyjściu ze szpitala wraca do swojego trybu życia. Szukamy tajemniczego procesu zachodzącego w ludzkim organizmie, uzależniającego po pierwszym zażyciu – to ślepa uliczka, taki mechanizm nie istnieje. Narkotyki nie uzależniają. Tak samo jak nie uzależnia seks, zakupy czy ruletka. Narkotyki to odpowiedź na ból, ten ból może mieć różne podłoże, może być traumą, może być niezaspokojoną potrzebą a nawet cechą, której nie potrafimy zmienić ani zaakceptować. Narkotyk jest odpowiedzią na brak- więzi, relacji, bliskości, wsparcia, zrozumienia. Narkotyk jest lekiem- na obecną chwile dominuje tendencja do leczenia choroby jaką jest uzależnienie poprzez odebranie dostępu do leków – narkotyków, którymi pacjent leczył się do tej pory sam.Chwilę wcześniej doszliśmy już do wniosku, że osoba uzależniona uważa, że bez substancji nie ma dla niej już miłości i poczucia chęci życia. Jak więc chcemy tej osobie odebrać są substancję? Zamykając w więzieniu? Jaką jakość relacji tam otrzyma? Czym zostaną wypełnione braki, które powstaną pod odstawieniu? Jak zamknięcie w więzieniu chorej osoby ma jej pomóc?Gdyby w leczeniu uzależnienia chodziło tylko o to, by przestać przyjmować substancję, to rzeczywiście- izolacja miała by sens. Ale spójrzmy na realia, bez terapii, nawet po kilkuletnim wyroku, osadzeni wracają do uzależnienia, nie może być inaczej, ponieważ nie otrzymali wsparcia, którego potrzebują, tylko karę.

Wsparcie w procesie uzależniania jest nieodzownym elementem zdrowienia. Leczenie systemowe- osoby uzależnionej wraz z jego najbliższą rodziną, ma największą skuteczność.Aby to zrozumieć, należy przyswoić kolejną prawdę- w leczeniu uzależnienia nie chodzi o zaprzestanie przyjmowania substancji. Owszem, osoba chora po przejściu terapii przestanie zażywać narkotyki, ale będzie to efekt uboczny jej pracy nad sobą, nad swoimi problemami, nad akceptacją, zrozumieniem, wybaczeniem, pojednaniem. Nie zadzieje się to, a pisząc ściślej- nie zadzieje się w wystarczającym stopniu, bez podjęcia pracy nad całym systemem, z którego osoba uzależniona wyszła.Następna bolesna prawda: „Uzależnienie dziecka jest efektem choroby rodziny”, nie przyczyną.Każdy z nas w życiu codziennym przyjmuje wiele ról, zakłada wiele masek, musi dostosować się do wymagań zewnętrznych, wewnętrznych przekonań, norm społecznych itd. To wszystko nas kształtuje, sprawia, że jesteśmy tym, kim jesteśmy. Poza aspektem genetycznie przekazywanych cech bądź skłonności, każdy z nas zbudowany jest na wzorcu, swoistej matrycy relacji z rodzicami, każdy z nas w pierwszej kolejności jest przede wszystkim dzieckiem swoich rodziców.Od najmłodszych lat, gdy wydaje się, że dziecko nie wie, nie rozumie, nie pamięta, docierają do niego bodźce z otaczającego go świata. Tutaj kształtuje się jego świadomość, pojawiają się pierwsze potrzeby – od tych najbardziej podstawowych – jeść, pić, wydalać, do tych, nazwijmy to wyższych; jak potrzeba poczucia bezpieczeństwa, poczucia bliskości, potrzeba odczuwania przyjemności. To przecież nikt inny jak rodzice zapewniają dziecku, bądź też nie, te pierwsze potrzeby. Od tego, w jaki sposób są one zaspokajane, jaki rodzaj relacji tworzy się między dzieckiem a rodzicami, jaki rodzaj relacji dziecko obserwuje u swoich rodziców zależy to, kim będzie, jaki potencjał wyniesie z domu do swojego dorosłego życia. Rodzice żyją według swoich schematów, których nauczyli się przez całe swoje życie, wynieśli ze swoich domów, które sprawdzają się, bądź też nie, w ich życiu. Schematy te są powielane, często nieświadomie, przy niskim poziomie wiedzy o sobie i samopoznaniu, rzadziej świadomie, w poczucie bezradności i bezsilności, z myśleniem, że „przecież i tak się nic się z tym zrobić nie da”, gdy poziom strachu przed zmianą jest większy niż poziom gotowości do zmiany i motywacji przełamania schematów. Na tych schematach wzoruje się dziecko, biorąc trochę od mamy i trochę od taty. W pierwszych latach swojego życia więcej od mamy, później od taty, następnie już od kolegów, współpracowników w pracy itd. Efekty tego procesu widać, gdy dziecko staje się dorosłym, który ma swoje dzieci i przekazuje schemat zachowań i przekonań dalej. Dobrze, gdy owe wzorce są zdrowe, istnieje poczucie bliskości, miłości, z przestrzenią na stawianie wymagań, przestrzeganie zasad, miejscem na uczenie się na błędach, możliwości ponoszenia porażek, wyciągania wniosków, itd. Wtedy mówimy o zdrowej relacji rodzica z dzieckiem, która w przyszłości stanie się fundamentem jego kreatywności, otwartości, odpowiedzialności itd. Jest to zjawisko pozytywne, które kształtuje zdrowe dzieci, a później zdrowych dorosłych. Z racji tego, że wnioskiem wynikającym z moich doświadczeń jest to, że ludzi zdrowych zwyczajnie nie ma, są jedynie ludzie niezdiagnozowani, kolejnym aspektem więzi rodziców z dziećmi są relacji zaburzone. Relacje, w których rodzic powiela schemat zachowań obarczony błędem. Błędem tym może być brak rodzica – fizyczny (rozwód, wyjazd, choroba, śmierć, więzienie itd.), jak również emocjonalny („nie mam dla Ciebie teraz czasu, muszę….”), jest to sytuacja, która może doprowadzić do kształtowaniu się w dziecku niskiego poczucia własnej wartości jak również braku odpowiedniego wzorca, brak rodzica może prowadzić do kształtowania się nadodpowiedzialności w dziecku (np. syndrom DDA) jak również braku poczucia odpowiedzialności, bo przecież to wynika z przekazanego wzorca zachowania (rodzic nieobecny nie jest odpowiedzialny za swoje dziecko). Kolejnym błędem może być przekazywanie mylnych przekonań, co do świata i samego siebie, swojego miejsca w świecie itd. Gdy rodzic sam jest przestraszony, brakuje mu pewności siebie, to samo szczepi swojemu dziecku („świat jest pełen ludzi, którzy chcą Ci zaszkodzić”), jest to częstym powodem braku otwartości i braku pewności siebie. Niedocenianie dziecka, gdy wymagania są zbyt duże, prowadzi to do sytuacji, gdy w psychice dziecka pojawia się przekonanie, że nie jestem dość dobry, co może powodować stawanie sobie zbyt wysokich wymagań w przyszłości i być źródłem licznych frustracji. Błędem będzie tu też nie wymaganie, które jest przyczyną lenistwa czy nadopiekuńczość, która często bywa źródłem braku odpowiedzialności. Są to przykładowe błędy w schemacie zachowań rodziców rzutujące na psychikę dorastającego dziecka. W rozwoju dziecka ważny jest przykład, gdy rodzic nie okazuje emocji, nie wyraża ich- dziecko się tego nie nauczy, będzie je tłumić i stanie się to przyczyną jego problemów w przyszłości. Gdy rodzice podważają się nawzajem, dziecko będzie niezdyscyplinowane, nauczy się manipulacji, itd. Przykładów można by mnożyć w nieskończoność.

Człowiek dąży do zaspokojenia swoich potrzeb. Jest to jedna z głównych motywacji do podejmowania codziennych aktywności. Pierwszą podstawową potrzebą człowieka jest jedzenia, spanie, poczucie bezpieczeństwa, ciepła. Kształtują się w nim również potrzeby seksualne, które w pierwszej kolejności wywodzą się ze wzorców jakie dziecko pozyskuje od rodziców. Chłopiec – od taty, dziewczynka, od mamy. Gdy tak się dzieje, wzorce te są prawidłowe, gdy jednak tak nie jest- relacje te są zaburzone, dochodzi do licznych dewiacji w potrzebach seksualnych dziecka jak np. homoseksualizm. Do zaburzeń w rozwoju potrzeb seksualnych dziecka dochodzić może również w sytuacji, gdy w domu pojawiają się dysfunkcje, molestowanie, wykorzystywanie seksualne, ale również erotyka ukryta jak np. przebieranie się matki przy synu bądź akty o zabarwieniu erotycznym przy dziecku. Każdy z nas zaspokaja w pierwszej kolejności swoje potrzeby wynikające z piramidy potrzeb: od tych fizjologicznych, do wyższych. Gdy występuje sytuacji niemożliwości zaspokojenia swoich potrzeb powstaje sytuacja stresująca. Doskonale widoczne jest to w związkach. Małżeństwo, jako relacja dwojga ludzi oparta na wzajemnym poszanowaniu swoich potrzeb jest zdrowa, w sytuacji, gdy dochodzi do konfliktu tych potrzeb bądź beż niemożliwości zaspokajania swoich potrzeb przez jednego z partnerów dochodzi do konfliktu w relacji. Podłożem konfliktu mogą być również błędy w komunikacji, nieumiejętność konstruktywnego wyrażania emocji, brak wzajemnej tolerancji, czy wreszcie iluzja, która w czasem istnienia związku powoli zaczyna się rozpadać. Dziecko wchodzi w dorosłość, czyli czas dorastania. W tym okresie, nazwijmy go przedmałżeńskim, tworzą się związki. Młodzi ludzi najczęściej nie są gotowi do stworzenia małżeństwa. Wiąże się to ze strachem przed odpowiedzialnością bądź intuicyjnym przekonaniem o własnej niedojrzałości, najczęściej związki takie polegają na zaspokajaniu własnych potrzeb seksualnych, bez decyzji o małżeństwie. Są to tzw. decyzje cząstkowe. Biorę tylko tę część z tortu małżeństwa, na którą mam ochotę, na którą jestem gotów – seks. Prowadzi to do zaburzeń relacji i jest podłożem konfliktów. W związku małżeńskim do konfliktów dochodzi najczęściej, gdy jedna strona stara się zdominować drugą, wtedy traci partnera na rzecz niewolnika. Konflikt pojawia się, gdy w grę wchodzi miłość fikcyjna, gdy np. żona żyje swoją relacją z byłym chłopakiem lub przeszłą relacją z samym mężem z przed lat nie dostrzegając jego zmian, kochając tą osobę z przed 10 lat, której realnie już nie ma. Iluzja takiej relacji zaburza miłość realną i jest powodem występowania konfliktów.Bez miłości nie ma życia.

Niezaspokojone potrzeby, akty przemocy, braki relacji, traumy, choroby psychiczne- to prawdziwe powody sięgania po używki. Tu nie pomoże sędzia z wyrokiem, napiętnowanie społeczne i ostracyzm. Tutaj potrzeba wyrozumiałości, cierpliwości, empatii, współczucia, zrozumienia, czasem dyscypliny i wymagań, czasem nauki. Aby skutecznie mierzyć się z uzależnieniem musimy zmienić swoje rozumienie problemu, przełamać stereotypy i na nowo spojrzeć na człowieka uzależnionego- który jest chory, poraniony i na same narkotyki, którymi się leczą.

Wpis inspirowany wystąpieniem Waldemara Kasta w TedX.